Jest chińskie przekleństwo – Obyś żył w ciekawych czasach. I chyba w takich przyszło man żyć. Zagrożenie epidemiologiczne i wiążące się z nim ograniczenia dotykają nas wszystkich. Można powiedzieć nawet, że świat wielu z nas stanął na głowie. Każdy próbuje się odnaleźć z nowej sytuacji. Co na to prawo? W kodeksie cywilnym jest lekko przykurzony przepis art. 3571. Mówi on, że w razie nadzwyczajnej zmiany stosunków sąd może zmienić lub rozwiązać wiążące nas zobowiązanie. Dotyczy to wszystkich zobowiązań wynikających z zawartej umowy.
Kiedy możemy wnioskować do sądu o zmianę lub rozwiązanie umowy?
Jeżeli:
- nastąpiła nadzwyczajna zmiana stosunków;
- istnieje nadmierna trudność w spełnieniu świadczenia lub groźba rażącej straty dla jednej ze stron;
- musi istnieć związek przyczynowy pomiędzy pomiędzy powyższymi czynnikami;
- nieprzewidzenie przez strony przy zawieraniu umowy wpływu zmiany stosunków na wykonanie zobowiązania.
Co to oznacza w praktyce?
Każda umowa może być zmieniona przez sąd. Należy przyjrzeć się konkretnej sytuacji. Najlepiej widać to na przykładzie gastronomii. Jeżeli restauracja wynajmuje lokal, to w sytuacji epidemii może domagać się zmiany wysokości czynszu lub zmiany długości trwania umowy.
Żeby skorzystać z tej drogi trzeba iść do sądu. Jednak jest to droga czasochłonna szczególnie, że obecnie sądy procedują tylko sprawy pilne. Uważam, że samo przypomnienie kontrahentowi, że jest taka możliwość może pomóc w renegocjacjach umowy. Jeżeli nie uda się wypracować kompromisowego rozwiązania pozostaje droga sądowa. W takiej sytuacji można wraz z pozwem złożyć wniosek o zabezpieczenie roszczenia na czas trwania postępowania, co spowoduje, że w zakresie wniosku o zabezpieczenie nasza sprawa trafi do kategorii spraw pilnych. Takie działanie chroni przed negatywnymi konsekwencjami, takimi jak np. narastanie zaległości.